Był późny wieczór. Patrzyłam w górę. Na gwiazdy. Najpierw tak beznamiętnie, bez żadnej refleksji….
Po chwili dostrzegłam Wielki Wóz. Jak one są daleko ode mnie…. westchnęłam… na pewno są przepełnione boską mądrością z racji ogromnego dystansu do naszych ziemskich spraw…. może mogłyby mi coś ważnego doradzić… w końcu całe moje życie z tej perspektywy jest jedynie sekundą, jednym głębszym tchnieniem, nieodczuwalnym mrugnięciem powieki. Przyniosło mi to nieco ulgi.
Przyszła myśl, aby poprosić je o pomoc… wskazanie drogi w życiu, które wydaje się jakieś niepoukładane, pełne chaosu…. w końcu Wszechświat to harmonia, więc to chyba najlepszy adres…..z głębi serca popłynęło żarliwe życzenie…. intencja…. zawsze słyszana….
I wtedy przyciągnęła mnie całkiem inna gwiazda. Ledwo widoczna, taka niepozorna. Jednak to właśnie od niej poczułam siłę… dogłębne zrozumienie mojej ziemskiej egzystencji…. jedyne w swoim rodzaju połączenie. To była odpowiedź na moją prośbę. W jednej chwili wypełniłam się trudną do opisania wdzięcznością…..
Do tej pory nie mogę jej umiejscowić na mapie nieba. I nazwać. A może to bez znaczenia?…..
…. 6 miesięcy później
…. stąpamy boso po trawie. W lesie. Gdzieś idziemy. Przenika mnie lekko chłodny, przejmująco świerkowy zapach letniego wieczoru. W powietrzu unosi się błogość……
… on jest już taki duży, męski, milczący, mocno skupiony na zadaniu… piękny w spokoju i mądrości….takiej trudnej do określenia, ale mi bliskiej.
Nagle wskazuje na niebo i mówi do mnie „Mamo, widzisz tę gwiazdę nad wierzchołkami drzew?”………………………….. „Widzę” odpowiadam z trudem powstrzymując łzy wzruszenia. To ta nieznajoma gwiazda!
„To Twoja gwiazda. Ona Cię chroni. Wskazuje drogę. Jest jak Twoje serce. Dbaj o nią… karm dobrym słowem… pielęgnuj uważnością… kochaj bez granic… i nigdy nie zapomnij Kim jesteś we Wszechświecie….”
Czy odnalazłaś już swoją gwiazdę?
Jeśli nie…. spójrz w niebo…. i poproś…..